poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 3.cz.2

                                            -Mam nowinę... Która może was zaskoczyć.Śmiertelnie.-Dyrektorka wchodzi na piedestał i patrzy każdemu z nas dokładnie w oczy.-Będziemy mieli nowego ucznia.Też jest Cieniem,lecz... -Przerywa nerwowo zerkając na Profesora Delegante który stoi nieruchomo z dłonią na klamce drzwi prowadzących do stołówki. Przez nie ma wkroczyć nasz nowy kolega. Nie rozumiem tylko po co robić tyle hałasu o jednego,nudnego chłopaka?Marco który siedzi obok mnie na krześle ukradzionym z pokoju dla nauczycieli stara się wyglądać normalnie. Powiedziałam "stara się".
Spojrzałam na niego z niepokojem.-Co jest? W porządku?-Marszczę brwi robiąc minę w stylu: Nie bój się,wszystko będzie dobrze.
Chłopak wzdycha i mówi:-Nie wierz w nic co ten koleś ci nagada. To samo zło.-Jego wzrok jest rozbiegany. Próbuję ukryć uśmiech,lecz po chwili nie wytrzymuję i parskam śmiechem. Pewnie... Skąd on wciął ten tekst?
-Proszę o cisze. Mam nadzieje,że ugościcie naszego nowego ucznia stosownie z naszymi zasadami. Max? -Zwraca się do profesora,a on jak maszyna otworzył drzwi.
Przed nami stanął przystojny chłopak o ciemnych włosach i oczach o nieodgadnionym kolorze. Spojrzał na dyrektorkę z wyrzutem i zaczął iść w stronę mikrofonu. Pierwszy raz zapragnęłam być w ostatnim rzędzie. A,że jestem bardzo "ważna" i muszę być pod ciągłą opieką siedzę z Caine'em i Damonem w pierwszym rzędzie.
-A...-Mówi chłopak gdy wreszcie jest na piedestale.-Ten... No wiecie... Jestem Heath. Nie wiem od czego zacząć. Ta baba kazała mi powiedzieć coś o sobie więc tak jakby nie mam wyboru.-O Boże. Serio? Chyba zaczynam gościa lubić.
-Nie mam zwykłych mocy. Jestem jakby to ująć? Pieprzonym wybrykiem natury.-Uśmiecha się do dyrektorki która z rezygnacją przewraca oczami.
-Yyy... I muszę być ciągle pilnowany ponieważ mogę przez "przypadek" kogoś zabić. Nie wiem co  jeszcze powiedzieć...-Marszczy brwi zdenerwowany. Po chwili jego twarz rozjaśnia się.-Jestem pół łowcą pół Cieniem. To chyba powinienem umieścić na początku mojej przemowy.-Zatkało mnie.To nie możliwe. Nie można być Cieniem i łowcą jednocześnie. To przeczy naturze. Patrzę na Heatha w milczeniu gotowa w odpowiednim momencie obronić swoich bliskich. Jak dyrektorka mogła kogoś takiego sprowadzić do akademii? Chłopak jest największym zagrożeniem jakie kiedykolwiek groziło szkole,a ona prosi nas o zachowanie spokoju i przyjęcie gościa w nasze progi. Kręcę głową zdegustowana.
Gdy pierwszy raz znalazłam się w akademiku wszyscy mnie nienawidzili i gardzili mną. Więc jesteśmy w tej samej sytuacji. O nie... Teraz będę mu współczuła.
-Musimy coś zrobić. -Szepcze Marco wskazując rozmawiających w sali ludzi. Nie wyglądali na mile nastawionych. Wzdycham zła,że to ja mam to wszystko załagodzić. Przecież to nie leży w moich obowiązkach! Wstaję i nie zauważona przemykam na scenę. Kucam za podium i ciągnę chłopaka za nogawkę,a on z impetem kopię mnie w nos.
-Co to miało być?!!-Krzyczę wściekła i łapię się za złamany nos. Heath szybko podchodzi do mnie zaskoczony tym co zrobił.
-Oj... Przepraszam to było silniejsze ode mnie. Znaczy nie chciałem... przepraszam.- Wyciąga do mnie rękę. Patrzę na nią jakby była żywym,wijącym się wężem i odpycham go.
-Pewnie ze sobą współpracują! Oni są tacy sami!-Krzyczy ktoś z tłumu. Wstaję jak najszybciej mogę spoglądając wilkiem na Heatha. Wszyscy już nas zobaczyli i każde podejrzanie nie miłe spojrzenie przeszywało moje ciało jak miliony sztyletów. Wzdrygnęłam się z niesmakiem.
-Tak! Oni planują nas zniszczyć!- Wstrzymuję oddech wstrząśnięta.
Tego się obawiałam.