niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 2.cz.2

               -Chcesz żyć?-Marco świdruję mnie wzrokiem  od stup do głów.Co to za pytanie?Może zapytać mnie o wszystko ale wybrał to.Marszczę brwi przeciągając się na łóżku.Dopiero co wstałam a on...Wtargnął do mojego pokoju jak tornado i nawet nie spytał mnie o zdanie.Typowy chłopak.
              -To pytanie jest podchwytliwe.-Wstaje i sięgam po telefon.Żadnych wiadomości od rodziny.Zadziwiające.I przykre.Zawsze uważałam że jestem inna od rodzeństwa.Lecz Nick był dla mnie jak kumpel a nie brat.Ciągle chodziłam z nim na mecze oraz grałam w gry.To było super.Ale później zaczął być straszy i straszy...Aż doszło do tego stopnia że nie chciał bawić się ze siostrą ponieważ myślał że to "siara".
                Chcę płakać.Chcę wracać.Chcę żyć.
-To bardzo proste pytanie.-Siada na łóżku a ja idę do toalety.Ubieram się w jasną luźną bluzkę i czarne legginsy.Nigdy nie lubiłam się malować.I nie robię tego.Gdy wychodzę zastaje go przy oknie.-Nie jest.A ty?-Zbliżam się do niego po woli siadając na parapecie.Naprawdę jestem ciekawa.Od czasu gdy  spotkaliśmy się pierwszy raz zainteresowałam się jego osobą.
                    Zamyśla się spoglądając w sufit.-Tak.-Mówi wreszcie.-Podoba mi się moje życie.-Uśmiecha się nie patrząc na mnie.-Takie jakie jest.-Odwraca głowę i spogląda na szafę.Jego życie wydaję się idealne.Ma dobre stopnie jest przystojny a ogółem ma nie stworzone moce więc nie musi się niczego bać.Oprócz łowców.
                        -A więc...Dzisiaj idę na zajęcia.-Mówię.On wzdycha i odwraca się do mnie.-Tak.Na marginesie w takim stroju nie wolno ci iść.-Mierzy mnie wzrokiem tak że zaczynam się rumienić.Jak to w takim stroju?Marszczę brwi.Nie wiem czy chcę się dowiedzieć jakie oni mają dla mnie ubranie lecz i tak się pytam:-A co proponujesz?Jeśli myślisz że to jest wyzywające to spróbuj spojrzeć na inne (wszystkie dziewczyny lecz tego mu nie mówię) dziewczyny
                                 Uśmiecha się patrząc mi intensywnie w oczy tak bardzo że odwracam wzrok próbując okiełznać swoje serce.Wychodzi bez słowa.Czyli mam się przebrać?Za jasno to Marco się nie wyjaśnił.Wzdycham opadając na łóżko.Szczerze ciekawi mnie czy będę musiała zachowywać się jak oni.
                                    Czyli po prostu chodzić jak modelka na wybiegu.Nigdy się nie śmiać. I co najważniejsze mieć takie oceny jakbym była robotem wszystko słyszącym,widzącym,wiedzącym...I tak dalej.Drzwi otwierają się a ja próbuję wstać.Wreszcie Marco nie wytrzymuję,bierze mnie za rękę i ciągnie w górę.-Jak... O  Boże.-Szepcze.Chłopak trzyma w dłoniach coś na kształt mundurka tylko że bardziej... Nie szkolnego?Seksowniejszego?
                                   Górna część jest czerwona z białym nadrukiem na piersi "Killgmon".Spódniczka wydaję się krótsza od majtek.-Jak ci się podoba?-Mówi Marco z uśmiechem.-Dziewczyny z Akademii naradzały się i wszystkie zagłosowały na takie mundurki tylko trochę podrasowane.-Patrzę na niego jakby spadł z kosmosu.Otwieram usta ze zdziwieniem.
            - I myślisz że ja (Podkreślam słowo ja) to włożę?-Biorę od niego tkaninę i obracam ją w dłoniach.-Nie ma mowy!



                                         Czy kiedyś mówiłam wam jak bardzo nienawidzę szkoły?No cóż Akademia KIllgmon jest sto razy gorsza.Od czasu gdy włożyłam to paskudztwo ciągle i ciągle muszę podwijać bluzkę ponieważ widać mi prawię cały dekolt.Kim są tutejsze dziewczyny?Prostytutkami?Nie wiem czy przeżyję jutra czy też zabiją mnie spojrzenia tutejszych chłopaków lecz wiem jedno.
                                                Dzisiaj zaczynam nowe życie z nowymi ludźmi.Wchodzę do sali i od razu ogarnia mnie przerażenie.O Boże to on.Adam.

                                                                                                       
                           

2 komentarze:

  1. Rozdział zajebisty!
    PS.Nie często to pisze XD!Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm... Naprawdę Adam? Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń